Urodziłam się 27 sierpnia 1956 roku w Czółnach. Moi rodzice byli rolnikami. Mama potrafiła też szyć, a tato pracował jako cieśla i stolarz. Miałam szóstkę rodzeństwa. Wyrosłam w rodzinie, która uwielbiała książki. Zarówno moi rodzice, jak i my pochłanialiśmy wszelkie słowo pisane... czy to książki, czy czasopisma. Miłość do czytania pozostała ze mną do dziś. Bardzo chciałam zostać polonistką. Ukończyłam liceum ogólnokształcące, jednak zamiast na studia polonistyczne poszłam do pracy. Zaraz też wyszłam za mąż. Urodziłam czwórkę dzieci i studia odpłynęły w niebyt. Zajmowałam się więc domem, rodziną, pracowałam przez dwa lata w banku i trzy lata w sklepie w piekarni. Od kilku lat jestem na emeryturze. Mąż zmarł w 2019 roku. Po nim odeszła moja mama. Zaraz po tych smutnych wydarzeniach wybuchła covidowa zaraza. Wówczas nadmiar czasu i izolacja przypomniały mi, że kiedyś od czasu do czas pisałam różne okolicznościowe wiersze. I tak się to zaczęło... Jeden wiersz wysłałam na stronę naszej parafii w Niedrzwicy Dużej. Spotkał się z ciepłym przyjęciem, więc odważyłam się napisać następny. Córka namówiła mnie na opublikowanie moich utworów na Facebooku i tak to wygląda do dziś. Mam ogromną #satysfakcję, gdy czytelnicy mojej poezji przyznają w internetowych komentarzach, że dokładnie widzą to, o czym piszę lub że... wyjęłam komuś myśli z głowy.
Elastyczna kobieta
Pewna bardzo miła pani wszelkie normy miała za nic...
...Kiedy coś jej nie wychodzi, mówi: drobiazg! Nic nie szkodzi!
Nie zje zupy swej w południe? To zje w wieczór... i jest cudnie.
Dziś z czymś zdążyć nie da rady? Jutro jest nie od parady.
Elastyczna, niczym puma, nad trudnościami nie duma,
Lecz je wdzięcznie pokonuje, co obieca - dotrzymuje.
Nigdy rady nie odmawia, że pomoże - jasna sprawa!
Poratuje i pocieszy, i z pomocą zawsze spieszy.
Jak jakaś kobieta-guma, tu zaradzi, tam poduma...
Uwija się jak w ukropie, sadzi, plewi, kosi, kopie...
...Skąd ja znam tę dzielną panią? Chyba co dzień patrzę na nią...
Nagle myśl ta mnie przenika... toż to ja... pani z wierszyka...
Wehikuł czasu
Gdy patrzyłam zachłannie
Na maleńkie zamki,
Wyobraźnia z rozsądkiem mym,
Stanęła w szranki.
Niewiele było trzeba,
Aby zwyciężyła.
Od kołyski na baśniach
Wychowana byłam...
...Zmrużyłam lekko oczy.
Widzę fosę, zamek
Przy bramie halabardnik.
Pilnuje...?
Przez krużganki w ciżemkach
Cichutko przemykam
I szafę...?
Królowej dotykam.
Tak właśnie się znalazłam
Jako paź, kronikarz,
W komnacie tajemniczej
W której było słychać
Jak niania kołysała
Do snu królewięta
I tak opowiadała:
Dobrze to pamiętam!
Była sobie królowa.
Piękna, nieszczęśliwa,
Pokochała młodzieńca,
Tak to czasem bywa.
Smutna, osamotniona,
Kryła swe zamiary,
Wszak by ją odsądzono
Od czci i od wiary!
Co też by powiedziały,
Jej królewskie córki!
Rycerstwo by się śmiało,
Dworzanie i dwórki.
Jacy byliby wściekli,
Królewscy szwagrowie!
Pragnęli ją poślubić!
Każdy wam to powie !
A ona swoją miłość
Kryła w tajemnicy...
Tylko liścik nosiła
W królewskiej spódnicy
Chciała dać mu ukradkiem.
Kiedyś na spacerze...
...Że bajka, powiadacie?
Ale ja w to wierzę!
Sny niedokończone
Z rozwianą grzywą, rozdętymi chrapami
Pędzi biały rumak nocą bezdrożami.
Ostre bryły lodu tryskają spod kopyt...
W oddali majaczy góry szczyt wysoki.
Jak można zatrzymać to wspaniałe zwierzę?
Stchórzę, czy sam jeden z żywiołem się zmierzę?
Więc wyciągam rękę, by za uzdę chwycić,
Nie mam lassa, żeby na szyję zarzucić.
Staje rumak dęba i głośno parskając
Pozwala się dosiąść: dalej obaj gnają.
Jeździec przytulony do końskiego ciała;
Potrafi zamrozić Arktyka wspaniała.
Gdzie okiem nie sięgnąć - lodowa pustynia,
Tu szlaki niedźwiedzi i wieczna zmarzlina.
Czasem lis polarny przed koniem pomyka,
Białe stadko, pardwy, zerwie się i znika.
Tylko biel, nic więcej, mróz, wiatr, rozpadlina,
Zarys gór lodowych, zaklęta kraina.
A że noc polarna, tańczy pięknie zorza,
Zielono-różowa, jakby wyszła z morza.
...Słyszę, jak koniowi gra głośno przepona
I drży każdy mięsień; nic nas nie pokona!
Potknął się raptownie, czyżby złamał nogę?
Omalże nie spadłem i poczułem trwogę.
Lecz po chwili znowu dziarsko galopuję,
Serce mocno wali... ale oto czuję
Zapach kawy, ciepło... więc otwieram oczy.
I... się obudziłem, zanim sen się skończył.
Cisza
Kiedy idę ulicą, szum miasta ciągle słyszę.
Rozglądam się dokoła: - gdzie tutaj spotkać ciszę?
Tu jeden sklep, tam drugi, bloki, szkoła, ulice,
I park... Idę z pośpiechem... myśli swoich nie słyszę.
Chcę usiąść gdzieś, sam jeden, bez złości i bez gniewu.
Jestem w parku. Jest ławka! - Posłucham ptaków śpiewu...
- Coś stuka! Dzięcioł? Może... Gil kiedyś też tu mieszkał,
I sójka, i wiewiórka, co szuka wciąż orzeszka.
Lecz nie ma dziś dzięcioła. I ciszy także nie ma.
Czy na wieś wyjechała? Wszak jutro jest niedziela!
Tam znajdę ją na pewno! Za tego domu rogiem,
Albo nad małą rzeczką, nad dobrze znanym brodem.
A cisza przycupnęła w lasku, tuż przy polanie,
Gdzie spadają żołędzie, pasą się płowe łanie.
I sama nasłuchuje, czy jeszcze ktoś ją słyszy.
Nigdzie naprawdę nie ma zupełnie cichej ciszy.
Coś szepcze, skrzypi, szumi, trzeszczy, mruczy i kwili,
A myśli karuzela wciąż szuka cichej chwili.
- Usiadła cisza na wierzbie, leciutko się kołysze:
- Ciszej, kochani, ciszej! Bo sama siebie nie słyszę...
Rozdwojenie jaźni
... Opowiem ci bajkę, jak kot palił fajkę...
Przerywasz - to bajki! Kot nie pali fajki!
- Spójrz w niebo do góry! Pełne lodów chmury!
Mówisz: zwykła chmura! Jakie lody! Bzdura!
- Popatrz w magię nieba... A ty na to: ściema!
To tylko gwiazd światło, ich już nie ma dawno!
Rozżarzona masa... gdzie tu jest ich krasa?
Zwyczajna fizyka, nie żadna mistyka...
A tak było miło! Smutno się zrobiło,
Kiedy fantastyka przegra u fizyka.
Ja tam wolę swoje... w fantazję się ubiorę,
Gdzie życie się zmienia w bajkowe marzenia.
Świat zaczarowany nocy nieprzespanych
Z jawą się wymieszał, bawi i pociesza.
Na granicy światów, niczym dla wariatów...
Takich nieszkodliwych, romantycznych, ckliwych.
W każdym moim śnie...
Szukam jakichś słów,
Szukam myśli swych.
Ale znikły gdzieś,
Pochowały się,
Gdzieś na serca dnie.
Nie potrafię dziś
Zebrać kilku z nich,
Ale myślę, że
Znajdę wszystkie je
W jakimś moim śnie.
Ref.
Zostanę tam, gdzie jest piękny świat
Nie ma krzywych dróg
Wszystko proste tak!
Życie toczy się,
Czy ja chcę, czy nie...
Miło wiedzieć, że
Jest ktoś blisko mnie
Kto zrozumie mnie.
Nie wiedziałeś, że
Byłeś w moim śnie
Każdy chciał tu być
Tam, gdzie byłeś Ty
W moim pięknym śnie.
I nie powiem Ci
Co robiłeś w nim
Bo to był mój sen,
Który zdarza się
Raz na tysiąc dni
Ref.
Zostawiam więc
Na poduszce mej
Abym mogła śnić
Gdy się skończy dzień...
A gdy przyjdzie noc
To snu wielka moc.
Znów ożywi Cię
I uśmiechniesz się
Gdy naciągnę koc.
Gdybyś znalazł dziś
Jedną moją myśl
Proszę oddaj mi
Aby mogła żyć
Zawsze sobą być.
Ref.
I będę tam, gdzie jest piękny świat
Nie ma krzywych dróg
Wszystko proste tak!
Umieściłam Cię
Na serca mego dnie
Nie chcesz oddać słów
Więc co chcesz, to mów
Musisz zostać tu...
Nie obchodzi mnie
Czy ty chcesz czy nie
Obudziłeś mnie
Byłeś w moim śnie
I zostaniesz tu...
Moja modlitwa
Przymnóż mi, Panie Boże, swej mądrości,
Bym od plew ziarna prawdy odróżniała,
Dodaj do mego umysłu świeżości,
Żebym na papier myśli przelewała.
Daj mi nadzieję, że jeszcze nie wszystko
W mej drodze życia do końca stracone.
Wiarę mą wzmocnij, mój Panie we wszystko,
W to, co zakryte i co odsłonione.
Racz mnie ogarnąć ojcowską miłością,
Abym do Ciebie drogi nie zgubiła.
I nie uległa pokusom, zazdrości,
Twym przykazaniom zawsze wierna była.
I o cierpliwość proszę, i wyrozumiałość,
Bym innych ludzi nigdy nie sądziła.
Wszystkich dokoła kochać bym umiała,
Krzywdy bliźniemu żadnej nie zrobiła.
By każdy człowiek mógł być dla mnie bratem,
Bym Twoją ścieżką śmiało podążała,
I żeby po mnie na końcu mej drogi
Nie tylko garstka popiołu została.
Pozwól, o Panie, aby moje imię
W Twej księdze życia było zapisane.
Wtedy te słowa także nie przeminą,
W pamięci żywych będą nanizane.
Nie ta piosenka
Przyplątała się do mnie piosenka...
Prześladuje mnie kolejny dzień.
Autora jej dobrze pamiętam.
Poniedzielski Andrzej... Właśnie ten.
Nie potrafię się od niej uwolnić,
Jej przesłanie porusza do dna.
Sama dawno na to wpadłam...
A to refren, który każdy zna.
La, La, La, La ,La, La,
Ta piosenka, to piosenka całkiem zła.
Ta piosenka o tym mówi,
że jak się nie ma, co się lubi,
To nie lubi się i tego, co się ma.
Przecież to jest genialnie proste!
Wytłumaczyć tym wszystko się da:
Po co komu potrzebna kochanka,
Skoro w domu żonę już ma?
I dlaczego zazdrościć Ferrari,
Skoro Skoda też koła ma?
W tym sęk, że wcale się nie lubi
Tego, co się akurat już ma ...
La, La ,La...