"Nazywam się Maria Wanda Pawełczak, urodziłam się w 1950 roku we wsi Łazory w województwie podkarpackim. Tam się wychowałam i tam chodziłam do szkoły. W wieku 18 lat wyszłam za mąż za Henryka Pawełczaka, mieszkańca Strzeszkowic. Przeprowadziłam się tutaj i w tym miejscu mieszkam do dziś. Wychowaliśmy czwórkę dzieci. Gdy były małe zajmowałam się chałupnictwem, a gdy poszły do szkoły, przyjęłam posadę Listonosza. W tej funkcji przepracowałam 20 lat, aż do emerytury.
Nie wiem czy można to nazwać pasją, ale kocham czytać i rozwiązywać krzyżówki. Kocham śpiewać (podobno każdy może) i w zespole „Biesiada” rozpoczęłam swoją przygodę ze śpiewem.
Pewnego dnia zaczęłam też przelewać na papier moje radości, smutki, wspomnienia, dzieląc się swoim spojrzeniem na to, co mnie otacza, co widzę. I tym chciałabym się z państwem podzielić.”
Pory roku
Każdy rok cztery pory ma.
I każda z nich swoje piękno ma.
No chociażby zima
białym puchem przykryta.
Drzewa szronem ozdobione
od ziemi, aż po korony.
A wiosna, to jak strojnisia.
Budzi się wszystko do życia.
Jest taka piękna, zielona
różnym kwieciem ozdobiona.
Lato to poważna pora
dojrzała i dostojna.
Co urosło to dojrzewa.
Zbieramy plony, z pól i drzewa.
Pisał kiedyś nasz miejscowy poeta Stanisław Fryc:
„Nie bójmy się jesieni.
Bo ona złota jest.”
Bywa też piękny Wrzesień
dostrzec go tylko chciej.
Tak więc jesień Roku
i jesień życia, obie złote są.
W sadach wszystko posrebrzało
i nasze skronie
posrebrzały też.
Rodzinne strony
Gdy czasem jadę w rodzinne strony
to wszystko się przypomina,
bo lat spędzonych w rodzinnej wiosce
nigdy się nie zapomina.
Zdaje się wszystko takie wczorajsze
gościniec, pola i lasy.
A przecież wszystko się pozmieniało
już nie powrócą te czasy.
Ziemia tam licha, bo tylko piachy,
a dawniej przecież rodziła.
Kartofle, żyto, owies, konopie
bydło i ludzi żywiła.
Gdy jestem w domu, idę nad rzekę
i aż w sercu ściska.
Wszędzie ugory, lasem porosły
nie ujrzysz już ścierniska.
Nikt krów nie pasie w polu czy w lesie,
nie słychać śpiewu, co echo niesie.
Klepania kosy w żniwa w południe
było tak biednie, a jakże cudnie.
Teraz nie ujrzysz już na podwórzu
prosiaka, krowy, konia czy kaczki.
Za to w garażu lub na podwórzu
samochody najnowszej marki.