Tak się składa, że będzie emerytura. Ale… ile się uskłada z tych naszych składek? Ostatnia dobra rozmowa zorganizowana została w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie, na zaproszenie Marcina Pastuszaka – dziekana wydziału Administracja. Temat dotyczył systemu emerytalnego w Polsce.
W jakim wieku powinniśmy przechodzić na emeryturę? – tu zdania były podzielone. Dało się zauważyć, że im młodsza osoba, tym niższy wiek emerytalny sugerowała. A rozpiętość jest dość imponująca – od 45 do 60 lat, przy czym 60 lat to już naprawdę maksimum. Zdaniem uczestników ludzie w tym wieku na ogół mają jeszcze energię na realizację swoich pasji, ale często brakuje im już stosownych umiejętności do pracy. Pojawił się też pomysł, aby wiek emerytalny był uzależniony od konkretnego zawodu, jednak wtedy część osób mogłaby czuć się dyskryminowana.
Wyobrażenie sobie siebie na emeryturze nie napawało rozmówców optymizmem. Pojawiły się obawy związane przede wszystkim z wysokością otrzymywanego świadczenia. I tu konieczne byłoby otrzymywanie dodatkowych świadczeń socjalnych. Mówiono również o innych obawach, takich jak lęk przed samotnością, czy po prostu nuda. Z drugiej strony – może nie będzie aż tak źle, bo jakieś plany na działania też się pojawiły. Przede wszystkim relaks w domu – emeryci mogą robić to, na co mają ochotę. Znajdzie się wówczas czas na podróże (o ile będą fundusze), a także będzie można korzystać z szerokiej oferty zajęć dla seniorów.
Poruszone zostało zagadnienie „silver tsunami”. Jest to określenie skali, jaką lada chwila w populacji będą stanowić seniorzy. Rozmówcy porównywali także polski system emerytalny z rozwiązaniami wykorzystywanymi w innych krajach, chętnie opowiadali o swoich doświadczeniach i obserwacjach, na przykład z Anglii.
Tradycyjnie na zakończenie rozmowy każdy z uczestników mógł podsumować spotkanie jednym słowem. Pojawiły się: ZUS jest potrzebny, fajnie było, bieda, złość, perspektywy, ZUS jest niepotrzebny, lęk, przyszłość, przepaść, czarna dziura, ciekawość.