Do Parku Rozrywki „Majaland” pod Warszawą wybraliśmy się wczoraj bardzo dużą grupą – zajęliśmy aż dwa autokary!
Na miejscu czekało na nas sporo atrakcji: przeróżnej maści karuzele, zjeżdżalnie, rollercoaster, samoloty, samochody, łódki, baseny z piłeczkami, Pszczółka Maja...
Ledwo starczyło czasu na to, żeby się napić wody czy złapać w locie kanapkę.
I trzeba przyznać, że ten czas w „Majalandzie” płynie bardzo szybko. Ze zdziwieniem stwierdziliśmy, że zbliża się godzina 16.00 i czas (sic!) zbierać się do domu.
„Proszę pani, ile jeszcze?” – to pytanie najczęściej padało podczas drogi powrotnej i wywoływało konsternację u niejednej pani. Bo ile czego? Minut? Kilometrów? Przystanków? Panie zaryzykowały odpowiedź: „123 kotlety jeszcze”. I chyba o to właśnie chodziło.