Tak to już jest, że gdy dziecko weźmie do ręki mąkę, to zrobi z niej pizzę. Podczas dzisiejszych zajęć tych rąk było w okolicach… stu czterdziestu. I tyleż placków zostało wykonanych i wchłoniętych. Nie przejmujcie się jednak, pomagaliśmy dzieciom (w tych zadaniach). A ileż zabawy przy tym było, ileż zaskakujących metod i narzędzi, ileż dźwięków… I tu przejdziemy do kolejnego akapitu, bo – jak mawiał klasyk – nie tylko pizzą człowiek żyje.
Ciasto z rąk pięknie przystało do niektórych spodni, a pozostałe dokładniej wykruszyło się podczas zawodów sportowych. Zawodnicy podzieleni zostali na cztery drużyny, których nazwy… proszą o chwilę kontemplacji nad dotychczasowym życiem. A oto i one: „Kluski Śląskie”, „Krwawe Skorpiony”, „Czarne Koty” i „Pierogi Babci”.
W ramach ostudzenia emocji dzieci mogły wysłuchać kolejnego odcinka naszego feryjnego serialu – o przygodach malinowej skarpetki. No i później okazało się, że skarpety postanowiły zawładnąć niedrzwicką instytucją kultury. (A mówili, że czosnku nic nie przebije…) Każdy z uczestników zajęć, uzbrojony w odpowiednie materiały, miał okazję stworzyć skarpetkowego potwora, przyjaciela – dowolnie wybraną istotę. Co tam się nie pojawiło… Kreatywność dzieci – jak zawsze niezawodna – pozwoliła na stworzenie m.in. Trzęsałki, Pana Kiełbasola, Dziurka Potworka, Grilisia, Długonogiej czy Perły.
Co można zrobić z takim skarpetkowymi potworkami-przyjaciółmi? Można wysłać ich w cudowną podróż rakietą kosmiczną. A taką rakietę najlepiej zrobić z tapety i nieskończonej liczby rolek taśmy klejącej. I nic więcej do szczęścia nie trzeba … :-)
Za pomoc w prowadzeniu dzisiejszych zajęć serdecznie dziękujemy wolontariuszom: Grzegorzowi Bolibokowi, Zuzannie Kurzynie, Natalii Mendel, Julii Onyszko, Jędrkowi Pylakowi, Dominikowi Różyle oraz Oliwii Szafran.