Przyjemny lipcowy spacerek ulicami Niedrzwicy. Mijamy przydrożne łąki kwiatowe, trzmiele wesoło pobrzękują we włosach, a ludzie których mijamy przyjaźnie się do nas uśmiechają. W kolumnie pieszych coraz słychać głosy młodych uczestników wyprawy: „daleko jeszcze…?”
Dzieci uznały, że ta pięciodniowa wędrówka jest karą za grzechy, przyrzekały nie dokuczać już rodzeństwu i twierdziły, że organizatorzy chcą usmażyć je na patelni. W młynie w Niedrzwicy Kościelnej, mogliśmy odpocząć w cieniu, ale też… ogrzać się przy ognisku. Pan Andrzej Pastusiak, prezes Fundacji „Młyn Grodzkiego”, z pasją opowiadał o historii niedrzwickiego zabytku oraz eksponatach, które się w nim znajdują.
Młyn zrobił na dzieciach duże wrażenie. Jedna z dziewczynek stwierdziła, że jest chyba tak stary jak pewna bajka. Jaka bajka? No oczywiście „Król lew”.
Jedną z dzisiejszych atrakcji był również pokaz strażacki. I tu dzieci nie omieszkały przypomnieć, a właściwie to wypomnieć letniego spaceru, sugerując jednemu ze strażaków, że podczas wędrówki mogliśmy się spalić na słońcu.
Dziękujemy zarządowi Fundacji „Młyn Grodzkiego”, OSP z Niedrzwicy Kościelnej oraz wolontariuszom za pomoc w organizacji dzisiejszego dnia wakacji z GOKSiR.